wtorek, 17 grudnia 2019

Jak przetrwac swieta?

Co roku przeżywamy święta. Święta Bożego Narodzenia są szczególne. Pierwszym skojarzeniem wykreowanym przez świat reklamy są uśmiechnięte rodziny, piękne prezenty i ogólnie panująca sielanka oddająca atmosferę świąt. Jednak czy taki obraz jest prawdziwy? Czy święta są jak pyszna czekoladka lub słodki cukierek?
Być może to, co tu napiszę, nie przysporzy mi popularności. Mimo to odważę się to powiedzieć. Święta to ogromny stres! Zostały nawet uwzględnione na skali stresu Holmesa i Rahe’a. Wyceniono je na 12 punktów, czyli są bardziej stresujące niż małe naruszenie przepisów prawa (11), a mniej niż urlop (13) . Gdybyśmy przezywali takie świętą trzy razy do roku, było by to porównywalne ze stresem wywołanym śmiercią przyjaciela (37), a gdyby dziewięć razy – ze śmiercią współmałżonka (100), która jest uważana przez tych naukowców za najbardziej stresującą sytuację. Jak widać są dowody na to, że święta to stres i nie ma co z tym polemizować. Tak po prostu jest.
Trudno od nich uciec, chociaż można spróbować. Można też nie uciekać, tylko stawić im czoła. W jaki sposób? Moim zdaniem chyba najlepiej przez odpowiednie nastawienie. Już sam Winston Churchill mówił, że „nastawienie to drobnostka, która zmienia wszystko”.
Był taki czas, kiedy wierzyłam w „magię świąt”. Naiwnie myślałam, że czerwona kartka w kalendarzu sprawi, że czyjaś złośliwość wyparuje, ktoś będzie dla mnie milszy, wyrozumialszy czy bardziej ludzki. Teraz już wiem, że „magia świąt” tak nie działa. „Magia świąt” to mój szczególny filtr na wszystkie sytuacje w tych świątecznych dniach, to ja sama dla siebie mogę stać się bardziej wyrozumiała, mniej małostkowa i pogodniejsza.
Jeśli mam powiedzieć, jak przetrwać święta, to powiem krótko i prosto: nie oczekiwać cudów, najlepiej to w ogóle niczego nie oczekiwać, tylko liczyć na siebie. Może to bardzo brutalne, ale niestety realne. Bo jak mogę oczekiwać, że będzie miła i rodzinna atmosfera, jeśli sama się o nią nie zatroszczę? A żeby zatroszczyć się o cokolwiek, najpierw przede wszystkim trzeba zatroszczyć się o siebie. Zadbać o to, aby być zdrowym, wyspanym i w dobrym humorze. Wtedy zdecydowanie łatwiej znosi się wszystkie stresujące świąteczne sytuacje, których absolutnie nikomu nie życzę. Niemniej jednak wiem, jak to często bywa.
Do świąt zostało jeszcze trochę czasu, w moim odczuciu wystarczająco dużo, aby pomyśleć o sobie. Aby się zastanowić, czy koniecznie trzeba umyć wszystkie okna? Może wystarczy zetrzeć kurze albo ubrać choinkę? To Ty decydujesz co „musisz” zrobić na święta!

wtorek, 3 grudnia 2019

Zapraszam do klubu

Profesor Antonii Kępiński wprowadził wiele dobrego do współczesnej psychiatrii. Jedną z małych, wielkich rewolucji było założenie Klubu byłego pacjenta, który był miejscem spotkań dla jego podopiecznych.  Z dużym powodzeniem tego typu kluby zaczęły powstawać także poza Krakowem. Niestety zazwyczaj już pod nazwą Klubu Pacjenta, a uważam, że ta pierwotna nazwa była trafniejsza i dawała większą nadzieję na zdrowie i zdrowienie. Nie będę kruszyć kopii o nazwę, chcę Wam przybliżyć samą ideę takiej formy rehabilitacji społecznej.
W bliskim (geograficznie i mentalnie) mi Centrum Psychiatrii w Katowicach działa taki klub.  Oficjalnie powstał wraz z Zespołem Leczenia Środowiskowego w 2010 roku i przez lata współdziałał z Klubem grupy rodzin. Był przeznaczony dla osób, które nie chciały lub nie mogły skorzystać z opieki Środowiskowego Domu Samopomocy, nie kwalifikowały się też na oddział dzienny. Wcześniej funkcjonował w sposób nieformalny. W dużej mierze był wynikiem kultywowania relacji towarzyskich powstałych w czasie pobytu w szpitalu, ale czasem niektórzy byli pacjenci przychodzili do szpitala się stołować, gdyż nie było ich stać na jedzenie, a w szpitalu mogli liczyć na miskę zupy. W ten sposób na korytarzach tworzyły się wspierające więzi.
Obecnie Klub Pacjenta w Szopienicach ma w dużej mierze charakter terapeutyczny. Po części jest też  grupą wsparcia i daje możliwość kontaktu z profesjonalistą (psychologiem lub psychiatrą) . Nie ma kolejki, a spotkania są otwarte dla wszystkich pacjentów Centrum Psychiatrii. Odbywają się regularnie w każdy wtorek i czwartek od 10:30 do 12:00. W czasie takiego spotkania można liczyć na kawę lub herbatę. Jest czas, aby każdy mógł się wypowiedzieć i zostać wysłuchanym. Czasem jest też wspólny spacer, gimnastyka lub zabawa w gry planszowe czy kalambury – zależy od preferencji uczestników. Dzięki technice XXI wieku w zajęciach klubu bierze udział nawet pan, który od dawna nie wychodzi z domu – łączymy się z nim przez komunikator internetowy lub telefon. W ten sposób jest możliwy jego udział w spotkaniu z innymi ludźmi.  Kontakt z drugim człowiekiem jest bardzo ważny, bo – jak wiadomo – samotność zabija i takiej właśnie samotności klub przeciwdziała.
Moim zdaniem to, co dzieje się w Klubie, jest piękne. Ludzie powoli wracają do pełnienia ról społecznych, uczą się budować nowe relacje. Mają okazję znowu stać się sobą. Uważam to za bardzo ważny element rehabilitacji społecznej. Chciałabym, aby kluby były dostępne dla każdego pacjenta opuszczającego szpital. A czy Wy korzystaliście kiedyś z zajęć Klubu Pacjenta albo słyszeliście o jakimś w swojej okolicy? Zapraszam do podzielenia się swoimi doświadczeniami.

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...