poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Susza

Susza! Nigdy nie przypuszczałam, że będę tu poruszać takie tematy. Jednak problem ten porusza mnie do szpiku kości. Jako dziecko byłam przekonana, że problem suszy dotyczy tylko mieszkańców Afryki. Potem moja wiedza się zmieniła, ale nigdy nie przypuszczałam, że w moim życiu dotknie mnie taka klęska! Kiedy chodziłam do szkoły, w latach 90-tych, to standardem było, że trzy dni w tygodniu był deszcz. Na nikim nie robiło to wrażenia. Teraz, jak spadnie kilka kropli, każdy chodzi jakiś nie w sosie, bo trzeba nosić parasol albo ubrudzą się białe podeszwy w butach! Tak, to prawdziwe, codzienne problemy człowieka XXI wieku!
To, co się dzieje, ma dla mnie podwójne znaczenie. Dosłowne – martwię się o moje roślinki w ogrodzie, cenę warzyw i owoców, zastanawiam się, czy będzie mnie na nie stać? W drugim wymiarze widzę tu znaczenie metaforyczne. Jak niewłaściwe postępowanie może doprowadzić do katastrofy? I nie dotyczy to wyłącznie środowiska naturalnego jako ekosystemu, ale też na mniejszą skalę mnie samej. Jak moje postępowanie wpływa na mnie, na mój stan zdrowia, na mój dobrostan? Chciałabym podzielić się z Wami refleksją na ten temat.
Jest wiele różnych teorii na temat patogenezy choroby afektywnej dwubiegunowej. Mówi się o zaburzonej równowadze neuroprzekaźników, podłożu genetycznym, społecznym, wpływie dzieciństwa, traum i wychowania. Pewnie każdy znajdzie taką teorię, która jest mu najbliższa.
Sama też czasami się nad tym zastanawiam i doszłam do wniosku, że może być to podobny mechanizm jak z powstawaniem suszy.
Po pierwsze nie na wszystko mamy wpływ. Rodzimy się z pewnymi predyspozycjami. Część ich jest od nas niezależna. Tak samo jak nasze postępowanie raczej nie ma wpływu na ilość opadów.
Drugie podobieństwo to to, na co mamy wpływ. O co mi chodzi? Porównałabym tutaj gospodarkę  wodną do gospodarki swoimi zasobami. Można to robić z rozwagą, szacunkiem dla ekosystemu i patrząc długofalowo w przyszłość. Postępować z pełną odpowiedzialnością za wszystkie swoje kroki. I tak samo jest z życiem i zdrowiem każdego pojedynczego człowieka. Uważność na siebie, refleksja, to wszystko sprzyja zdrowiu. Niezbędna jest jednak pewna samoświadomość i zaangażowanie w sprawę. Potrzebna jest też świadomość sprawczości. Trzeba sobie ciągle przypominać, że to jak zachowuję się dzisiaj (jak o siebie dbam) ma kolosalny wpływ na to, jak będę się czuć i funkcjonować jutro. Bez względu na to, czy mówimy o suszy, czy o chorobie (oba stany są katastrofalne dla człowieka), to postawa ma ogromne znaczenie. Oczywiście, nie zawsze to rozwiąże cały problem, ale z pewnością może wpłynąć na zmniejszenie jego skali i łagodniejszy przebieg. Dbajmy o siebie, aby nikogo z nas nie dotknęła susza!

wtorek, 21 kwietnia 2020

Jeszcze będzie przepięknie



Przed Wielkanocą moje kuzynki opublikowały na facebooku zdjęcia swoich płotów. Płoty wyglądały inaczej niż zwykle. Zdobiły je piękne banery w kwiaty z napisem „Jeszcze będzie przepięknie!!!” Tak mi się to spodobało, że poprosiłam o taki sam na mój płot. I tak, kilka dni temu, przystroiłam ogrodzenie.
Jestem przeszczęśliwa, że mogę dzielić się z innymi taką dobrą myślą w tych trudnych czasach.
Miesiąc temu pisałam o tym, co można rozbić zostając w domu. Jak te dwa tematy mają się do siebie?
Myślę, że są bardzo blisko!
Taka dekoracja może dawać innym nadzieję, jest miłym akcentem w czasie drogi do sklepu (pod moim domem przechodzi się idąc do hipermarketu), jest promieniem słońca w naszej szarej rzeczywistości.
Kiedy wieszałam ten baner, jeden z przechodniów powiedział mi, że to propaganda. Ależ oczywiście, że to propaganda! I taką propagandę nadziei chcę szerzyć.
Wiem, że nie jest teraz łatwo. Indywidualni przedsiębiorcy i małe firmy są w bardzo trudnej sytuacji. Zamrożona jest prawie cała gastronomia, turystyka, fitness, kultura i wiele innych branż. Wraz z zamknięciem ludzi w domach spada też zapotrzebowanie na wiele usług, paradoksalnie dotyczy to nawet nowoczesnych technologii, ale także transportu. Wiele usług jest też trudno świadczyć on-line. Mało kto zwraca uwagę na wykluczenie cyfrowe. Wcale nie jest tak, że każdy ma smartfona, tablet i komputer z dostępem do Internetu. Znam ludzi, którzy nawet nie mają telefonu. I to nie komórkowego, ale żadnego! O telewizorze już nie wspominając. Tak, tacy ludzie też istnieją w XXI wieku.
Piszę o tym nie po to, żeby powiedzieć, jak jest źle, tylko żeby zaakcentować, że może być lepiej. Jestem głęboko przekonana, że w dużej mierze to, jak wyjdziemy z tego kryzysu, zależy od nas samych. Widzę to po sobie. Kawiarnia zamknięta, klub fitness zamknięty. Zgodnie z wytycznymi rządu obie z tych branż będą otwierane na samym końcu. Nic tylko siąść i płakać. Ewentualnie wyjechać do lasu, tylko boję się, że wtedy za pół roku obudzę się z przysłowiową ręką w nocniku. Nie płaczę. Każdego ranka biorę się do pracy, szykuję nowe projekty, przygotowuję treści które mogą być przydatne za jakiś czas. Oczywiście nie mam gwarancji, że ktokolwiek będzie chciał mi za to zapłacić. Ryzyko jest po mojej stronie. Dbam o siebie, czytam, uczę się, rozwijam. Robię to dla siebie, ale z wiarą i nadzieją, że da to dobre rezultaty.
Staram się wierzyć, że jeszcze będzie przepięknie! Tolerancja niepewności jest trudna, ciągle się jej uczę, ale wiarę i nadzieję mogę w sobie pielęgnować każdego dnia. A Wam jak idzie?

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Muzykoterapia


Leczenie muzyką przynosi doskonałe efekty w zaburzeniach emocjonalnych. Taka forma terapii jest dostępna dla każdego. Nie trzeba być profesjonalistą, aby poprawić sobie samopoczucie za pomocą dźwięku. Chciałabym się podzielić z Wami moją prywatną listą piosenek poprawiających nastrój. Jest ich wiele, wybrałam aż 12 – po jednej na każdy miesiąc. Dzisiaj publikuje pierwszą szóstkę. W tej odsłonie są to tylko polskie utwory, przy innej okazji zrobię zestawienie zagranicznych.
Styczeń: Olimpiada w Jarzynowie, Kraina Uśmiechu
Początek roku kojarzy mi się z noworocznymi postanowieniami. Przez lata obiecywałam sobie, że od Nowego Roku to schudnę! Kiedy u mojego rodzeństwa pojawiły się dzieci, poznałam utwór „Olimpiada w Jarzynowie”, który uwielbiam nie tylko za radosną melodię, ale przede wszystkim za tekst, którego fragment tutaj przytoczę: „Dlaczego Gruszka chce być chuda jak pietruszka?” Czy to nie pokazuje doskonale, jakie nasze ludzkie pomysły czasem są pozbawione sensu?
Luty: Ezoteryczny Poznań, Pidżama Porno
Pidżama Porno to kultowy zespół dla mojego pokolenia. Ta piosenka podobała mi się od zawsze, ale zrozumiałam jej tekst dopiero, kiedy na własne oczy zobaczyłam Poznań. Pokazał mi go mój starszy kuzyn. Niesamowite, zobaczyć taki świat z piosenki.
Marzec: Wiosna przyjdzie i tak, Kayah i Royal Quartet
Wiosna, to moja ukochana pora roku. Zawsze czekam na nią z wytęsknieniem, kiedy jest mi ciężko, nucę sobie słowa: „wiosna przyjdzie i tak!”
Kwiecień: Nie patrzę wstecz, XY – Społeczność Chrześcijańska Południe
Rok temu jechałam pociągiem do Warszawy na warsztaty w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Sam serwis youtube zaproponował mi tą pieśń i bardzo szybko wpadła mi w ucho.
Maj: My, Myslovitz 
Część z Was może kojarzy film „To My” sprzed 20 lat. To historia młodych ludzi – i w zasadzie to tyle pamiętam z fabuły tej produkcji, za to muzyka gra w mojej duszy do tej pory.
Czerwiec: Defto, Jamal
Ten utwór poznałam od teledysku. Sam teledysk uwielbiam za piękne, intensywne kolory. Z czasem także tekst przypadł mi do gustu, a szczególnie słowa: Na końcu i na początku zawsze jest samotność. Są one dla mnie bardzo prawdziwe.
Zachęcam Was do stworzenia własnej muzycznej listy poprawiającej Wasze samopoczucie. Myślę, że to każdemu pomaga. Muzyka ma moc, a muzyka i słowa mają jeszcze większą siłę!


poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Wielka Ryba

Czas narodowej dobrowolnej izolacji, to dobry czas na czytanie książek (dla mnie jest zawsze dobry czas na książki, ale teraz inni też mogą go wygospodarować). Kupuję mało książek, zazwyczaj korzystam z biblioteki, jednak teraz jest to niemożliwe. Na szczęście w  moich domowych zbiorach są jeszcze takie pozycje, których nigdy nie przeczytałam w całości, oraz takie, do których można wielokrotnie wracać. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić Wielką Rybą autorstwa dominikanina, ojca Adama Szustaka.
Z moją wiarą bywa różnie. Czasem jest silniejsza, czasem słabsza. Mam duży problem z instytucją kościoła, ale to nie znaczy, że mam negować wszystkich ludzi, którzy są z nim związani w jakikolwiek sposób. Określiłabym siebie jako osobę poszukującą swojej religii. Skoro szukam, to czytam, słucham, sprawdzam, jak co funkcjonuje i czy coś mi się podoba czy nie.
Nie pamiętam w jaki sposób, ale kiedyś odkryłam na YouTube kanał Langusta na Palmie, prowadzony przez Adam Szustaka. Był taki czas, że oglądałam go regularnie. I chyba w ten sposób trafiłam na materiał promujący tą książkę. Zainteresował mnie do tego stopnia, że postanowiłam ją zamówić. Sprawił to chyba tekst z okładki: 
„Wielka Ryba może być najważniejszą książką, po jaką kiedykolwiek sięgniesz. Zawiera konkretne, sprawdzone i skuteczne narzędzie do tego, byś mógł odkryć to, do czego zostałeś stworzony, dzięki nazwaniu i uporządkowaniu wiedzy o Twoich talentach i umiejętnościach oraz dostrzeżeniu najważniejszych momentów mocy w Twoim życiu, w których czułeś się naprawdę spełniony.”
Książkę przeczytałam bardzo szybko, ale wiedziałam, że to dopiero pierwsze czytanie. No i najważniejsze, mimo że minęło od pierwszego czytania już pół roku, nadal nie wykonałam ćwiczeń, które są w niej zamieszczone. Czasem już nawet rozmyślałam o tym, jak to się za te ćwiczenia zabiorę, a teraz już wiem, że po prostu to zrobię. Mam czas i postaram się go dobrze wykorzystać. 
Zastanawiam się, czy odkryję u siebie jakieś nowe talenty? Czy utwierdzę się w przekonaniu, że dobrze wykorzystuję moje zasoby? Czy odkryję to, co kocham? Chociaż mam cichą nadzieję, że okaże się, iż idę właściwą ścieżką, a to, co robię i sprawia mi przyjemność, jest tym, co naprawdę kocham.
Jeśli macie ochotę na literaturę dotyczącą własnego rozwoju, ta książka z pewnością Was nie rozczaruje. Jednak, aby odkryć swoją drogę, trzeba się trochę napracować. Tym z Was, którzy się na to zdecydują, życzę wytrwałości i sukcesu.

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...