poniedziałek, 20 stycznia 2020

Stressss!

Stres – mój przyjaciel, który jest mi wierny niczym Anioł Stróż, chociaż to taka szorstka przyjaźń. Nie lubię się stresować i to w żadnym wypadku. Nie lubię nawet tego stresu motywacyjnego, który podobno jest dobry i pomaga osiągnąć lepsze efekty w wyniku motywacji.  Ja lubię relaks, luz i wystarczająco dużo czasu na wszystko, co mam zrobić. Niestety, mimo wielu moich starań, rezygnacji z pewnych aktywności, nadal moje życie jest dość stresujące, pełne różnych, nieprzewidzianych wydarzeń.
Od ponad miesiąca jestem chora. Mam infekcję dróg oddechowych. Czuję się różnie, raz lepiej, raz gorzej. Większość czasu spędzam w łóżku, ale pojawiło się kilka lepszych dni, kiedy to odważyłam się wyjść z domu i nawet iść do pracy. Niestety po każdym takim dniu następowało pogorszenie stanu rzeczy i przeziębienie się nasilało.  
Na trzeciej wizycie u internisty usłyszałam, że mam bardzo niską odporność. Ja? Niską odporność? Jak to możliwe? Przecież o siebie dbam! Jem zdrowo, regularnie zażywam suplementy, ćwiczę, staram się spacerować i śpię wystarczająco dużo lub nawet za dużo. Staram się też dbać o wzmacniające relacje międzyludzkie. Czym mogę coś jeszcze zrobić?
Nie stresować się! Łatwo powiedzieć. Teoretycznie mogłabym wyeliminować stres, tylko wtedy musiałabym chyba przestać robić cokolwiek, bo w życiu zawsze pojawiają się jakieś stresujące sytuacje, a mnie stresuje prawie wszystko. Wracając do głównego wątku, co realnie mogę zrobić, aby poprawić swój dobrostan? 
Zadbać  o wystarczającą ilość relaksu. Po głębszym zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że całkiem możliwe, iż to właśnie tutaj dopuściłam się zaniedbań. Sama nie pamiętam, kiedy słuchałam ulubionej muzyki, kiedy się odważyłam potańczyć sobie w domu dla lepszego samopoczucia, albo coś namalować…
Od kilku dni mam ochotę posłuchać muzyki, jednak sam wybór konkretnej płyty czy playlisty jest dla mnie zbyt skomplikowany. Trudno mi znaleźć to, czego szukam, mimo to podejmuję próby. Chciałabym też potańczyć, ale na razie nie mam siły. Może uda mi się zmobilizować i popląsać chociaż kilka minut. W końcu mamy karnawał! Może uda mi się też wyciągnąć farby i namalować coś prostego. Jakiś owoc, albo kubek. Jak widać pomysłów mam sporo, jednak trudno zabrać mi się za ich realizacje, a czas mam – jestem na zwolnieniu lekarskim. Doskonale wiem, że każda z tych czynności mogłaby mi pomóc. Chociaż im dłużej o tym myślę, tym bardziej się frustruję, że nic z tego nie robię. Może teraz, gdy zostało to już tutaj napisane, będę mieć większą mobilizację, aby coś zrobić. Trzymajcie za mnie kciuki, aby mi się udało przegonić stres, który osłabia moją odporność.

1 komentarz:

  1. Stres to poważna sprawa, ja też często walczę z stresem w pracy, w domu i innych miejscach, bo bardzo często się denerwuje.

    OdpowiedzUsuń

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...