poniedziałek, 3 lutego 2020

Wychodzę z nory


Dzień Świstaka przypada drugiego lutego. W tym roku i ja w tej okolicy wyszłam z mojej zimowej nory. Absolutnie nie przestraszyłam się swojego cienia. Dla mnie zima się skończyła, chociaż w tym roku, mimo że nie było śniegu ani mrozu, to dla mnie była wyjątkowo ciężka.
W zimowym śnie umknęło mi podsumowanie starego roku i noworoczne postanowienia. Nic nie szkodzi. Teraz to nadrobię, bo moim zdaniem Nowy Rok może być codziennie, nie tylko wtedy, gdy jest czerwona kartka w kalendarzu i dzień ustawowego wolnego do odespania sylwestrowych szaleństw.
2019 był dla mnie dobrym rokiem. Owszem, nie obyło się bez gorszych dni i trudnych wyzwań. Za moje największe sukcesy minionego roku uważam odbyte warsztaty e-CPR z Danielem Fisherem, oraz te, które sama miałam okazję przeprowadzić, czy to dla firm, czy uczestników konferencji. Fajnie być szkoleniowcem i dobrze czuję się w tej roli. Mam nadzieję, że przede mną więcej takich wystąpień. Cieszę się też, że mimo drobnych kryzysów moje zdrowie było na tyle dobre, że już drugi rok z rzędu nie byłam hospitalizowana, a miałam krótki moment zwątpienia. Na szczęście WRAP zadziałał i sama, w swoim tempie, odzyskałam dobrą kondycje.
Postanowienia na nowy rok? Nie mam ich wiele. Na razie pewne wizje powoli rodzą się w mojej głowie, ale minie jeszcze trochę czasu, zanim dojrzeją do tego stopnia, abym mogła je zwerbalizować i zacząć planować ich realizację. Tym, co chcę zrobić jest założenie przydomowego warzywniaka. Planuje posadzić rukolę , pietruszkę, dynię, cukinię, może bazylię. Miejsce już mam. Trzeba je tylko przekopać, przygotować sadzonki, a potem dbać i podlewać. Mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować. Przy okazji mogę się pochwalić, że ubiegłoroczne postanowienia udało mi się zrealizować. Było to zdecydowanie łatwiejsze, dzięki temu, że podeszłam do tego metodycznie. W tym roku także planuje skorzystać z systemu SMART októrym pisałam tutaj.
Tak sobie myślę, że całkiem dobrze jest zaczynać rok z takim miesięcznym poślizgiem. Jest już po Blue Monday. Dni są dłuższe i jakiś większy entuzjazm czuję w sobie. Nawet moja gerbera, która towarzyszy mi od lat, wypuściła już nowe liście i miniaturowe dwa pączki, a jeszcze parę dni temu była w opłakanym stanie. Czasem sobie myślę, że ta gerbera idealnie odwzorowuje mój stan ducha. I mam nadzieję, że wkrótce razem zakwitniemy.

1 komentarz:

  1. Na pewno nie jest Ci łatwo to wszystko ogarnąć. Warto jednak próbować dążyć do jakiś małych celów.

    OdpowiedzUsuń

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...