wtorek, 21 kwietnia 2020

Jeszcze będzie przepięknie



Przed Wielkanocą moje kuzynki opublikowały na facebooku zdjęcia swoich płotów. Płoty wyglądały inaczej niż zwykle. Zdobiły je piękne banery w kwiaty z napisem „Jeszcze będzie przepięknie!!!” Tak mi się to spodobało, że poprosiłam o taki sam na mój płot. I tak, kilka dni temu, przystroiłam ogrodzenie.
Jestem przeszczęśliwa, że mogę dzielić się z innymi taką dobrą myślą w tych trudnych czasach.
Miesiąc temu pisałam o tym, co można rozbić zostając w domu. Jak te dwa tematy mają się do siebie?
Myślę, że są bardzo blisko!
Taka dekoracja może dawać innym nadzieję, jest miłym akcentem w czasie drogi do sklepu (pod moim domem przechodzi się idąc do hipermarketu), jest promieniem słońca w naszej szarej rzeczywistości.
Kiedy wieszałam ten baner, jeden z przechodniów powiedział mi, że to propaganda. Ależ oczywiście, że to propaganda! I taką propagandę nadziei chcę szerzyć.
Wiem, że nie jest teraz łatwo. Indywidualni przedsiębiorcy i małe firmy są w bardzo trudnej sytuacji. Zamrożona jest prawie cała gastronomia, turystyka, fitness, kultura i wiele innych branż. Wraz z zamknięciem ludzi w domach spada też zapotrzebowanie na wiele usług, paradoksalnie dotyczy to nawet nowoczesnych technologii, ale także transportu. Wiele usług jest też trudno świadczyć on-line. Mało kto zwraca uwagę na wykluczenie cyfrowe. Wcale nie jest tak, że każdy ma smartfona, tablet i komputer z dostępem do Internetu. Znam ludzi, którzy nawet nie mają telefonu. I to nie komórkowego, ale żadnego! O telewizorze już nie wspominając. Tak, tacy ludzie też istnieją w XXI wieku.
Piszę o tym nie po to, żeby powiedzieć, jak jest źle, tylko żeby zaakcentować, że może być lepiej. Jestem głęboko przekonana, że w dużej mierze to, jak wyjdziemy z tego kryzysu, zależy od nas samych. Widzę to po sobie. Kawiarnia zamknięta, klub fitness zamknięty. Zgodnie z wytycznymi rządu obie z tych branż będą otwierane na samym końcu. Nic tylko siąść i płakać. Ewentualnie wyjechać do lasu, tylko boję się, że wtedy za pół roku obudzę się z przysłowiową ręką w nocniku. Nie płaczę. Każdego ranka biorę się do pracy, szykuję nowe projekty, przygotowuję treści które mogą być przydatne za jakiś czas. Oczywiście nie mam gwarancji, że ktokolwiek będzie chciał mi za to zapłacić. Ryzyko jest po mojej stronie. Dbam o siebie, czytam, uczę się, rozwijam. Robię to dla siebie, ale z wiarą i nadzieją, że da to dobre rezultaty.
Staram się wierzyć, że jeszcze będzie przepięknie! Tolerancja niepewności jest trudna, ciągle się jej uczę, ale wiarę i nadzieję mogę w sobie pielęgnować każdego dnia. A Wam jak idzie?

1 komentarz:

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...