10
października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Zdrowia Psychicznego.
Jesień to czas chandry. Małe nasłonecznienie, padający deszcz i
niskie temperatury zachęcają do zamknięcia się w czterech
ścianach i samym sobie. W kolorowej prasie o tej porze roku
pojawiają się artykuły o tym, jak sobie radzić z depresją. I to
tyle wiadomości, które można przeczytać o chorobach psychicznych.
Zazwyczaj nie są to porady wysokich lotów. Na depresję jest pewne
przyzwolenie społeczne, ba, można nawet powiedzieć, że stała się
"modną chorobą" dzięki kampanii społecznej "TWARZE
DEPRESJI" w której wystąpiło kilka znanych i odważnych osób.
Ja też jestem odważna i nie wstydzę się mówić o swojej
chorobie.
TEMAT
TABU
W
polskiej kulturze zdrowie psychiczne jest tematem tabu. Jeśli
spojrzymy na statystki dotyczące liczby występowania zaburzeń
psychicznych, jest to co najmniej dziwne. Według raportu o Ochronie
Zdrowia Psychicznego w Polsce z 2014 roku 1/4
naszej populacji zmaga się z takimi schorzeniami. Jest nas co
najmniej 12 milionów.
Liczby stale rosną, a problem jest prawie całkowicie wyparty.
Ewentualnie występuje w postaci kpin, żartów lub wyzwisk. Nie
spotkałam się nigdy z tym, aby ktoś wyzywał kogoś od zawałowca
lub gruźlika. Hasło "psychol" słyszałam jednak
wielokrotnie (niekoniecznie adresowane do mnie). Zastanawia mnie
dlaczego jedne choroby, takie jak białaczka czy stwardnienie
rozsiane budzą współczucie, a inne, jak schizofrenia strach i
odrazę?
NIEWIEDZA
BUDZI STRACH I MILCZENIE
Myślę
sobie, że to może brak informacji o chorobach psychicznych powoduje
milczenie. Chociaż z drugiej strony wiem, że świadomość
społeczna w zakresie choroby Gravesa-Basedowa lub glejaka nie jest
większa, niż w temacie choroby afektywnej dwubiegunowej, to jednak
łatwiej rozmawiać o chorobach somatycznych niż o chorobach
psychicznych. Wystarczy wyjść na przystanek autobusowy i posłuchać
o czym rozmawiają ludzie. Każdy skarży się, co mu dolega. Jeden
ma problemy onkologiczne, drugiemu strzykają stawy, trzeci boryka
się z cukrzycą. Jakoś nigdy nie słyszałam, aby w takiej dyskusji
ktoś dzielił się swoim poczuciem lęku, urojeniami czy omamami.
Ludzie wstydzą się tego bardziej niż chorób wenerycznych!
MOJA
DECYZJA
Nie
wstydzę się mojej choroby dwubiegunowej, chociaż na początku
obawiałam się, jak na taką wiadomość zareaguje moje otoczenie.
Reakcje były różne. Oczywiście nie wstawiłam na fb posta
mówiącego: "Jestem chora psychicznie", ale nie wstawiłam
też posta "mam chorobę autoimmunologiczną", a oba te
stwierdzenia są prawdziwe. Po prostu staram się normalnie żyć i
nie robić wielkiego zamieszania ze względu na to, że mam liche
zdrowie.
CO,
KOMU, KIEDY I JAK MÓWIĆ O CHOROBIE?
Wiem,
że wielu chorych wraz z rodzinami staje przed trudnym wyzwaniem: co,
komu, kiedy i jak mówić o chorobie. Nie ma na to jasnej recepty.
Jednak chętnie podzielę się swoim doświadczeniem.
Po
pierwsze ocenić, czy dla danej relacji, sytuacji choroba ma
jakiekolwiek znaczenie. Jeśli ma, należy o niej poinformować.
Skoro
już zdecydowaliśmy się porozmawiać o chorobie, dobrze jest się
do tego przygotować. Nie jest to takie proste, ale staje się coraz
łatwiejsze. Na rynku są dostępne książki o różnych
dolegliwościach. Wcześniej wspomniane "Twarze depresji" o
depresji, "Po drugiej stronie lustra" i "Niepotrzebna
jak róża" o schizofrenii czy bardziej podręcznikowe
"Zaburzenia afektywne dwubiegunowe" o tytułowej chorobie.
Książki te dobrze przeczytać samemu (aby dowiedzieć się więcej
o chorobie i mechanizmie jej funkcjonowania), jak i zaproponować
rozmówcy do lektury.
CZY
BĘDZIE ŁATWO?
Raczej
nie. Dobrze jest się przygotować na trudne sytuacje. Każda choroba
jest tematem trudnym, więc ciężko oczekiwać, że rozmowy na ten
temat będą lekkie, łatwe i przyjemne. Jedyne co może pomóc to
dystans i poczucie humoru. Chociaż wiem, że może być trudno.
Pamiętaj:
choroba psychiczna to choroba jak każda inna i nigdy nie daj sobie
wmówić, że to Twoja wina, że jesteś chory. Po prostu Twój układ
nerwowy jest nadzwyczajny. Mimo
choroby, cały czas jesteś zwykłym człowiekiem.
Człowiekiem, któremu należy się szacunek. Powodzenia!
Długi czas ukrywałem przed znajomymi moje przejścia przez chorobę. Teraz tak jak piszesz, jeśli uznam za słuszne, informuję o swoim zaburzeniu umysłu i tłumaczę na czym polega w moim przypadku oraz jak bywa w podobnych przypadkach. Większość dopytuje o szczegóły, bo wiedza na temat chorób psychicznych jest znikoma, głównie przez krzywdzący obraz filmów i doniesień o tragicznych wydarzeniach z udziałem chorych psychicznie.
OdpowiedzUsuńnie warto, moze poza najblizszymi, dzielic sie informacja o swojej diagnozie. predzej, czy pozniej, moze to byc wykorzystane przeciwko nam. wtedy okaze sie, ze o ile "normalny" czlowiek moze miec gorszy okres, rozne problemy i mozna takiemu komus pomagac, to nas nalezy wtedy "leczyć". normalnemu moze sie cos "wydawac", a my bedziemy mieli wtedy "urojenia". itd. no chyba, ze ktos ma taki pomysl na zycie, zeby oprzec je na fakcie, ze jest "chory"...
OdpowiedzUsuń