czwartek, 18 kwietnia 2019

Co łączy psychoterapię z moją wiarą?



Przeżywam teraz ważny dla mnie czas w roku. Zbliżają się Święta Wielkanocne, a dla mnie w zasadzie już trwają, bo w moim osobistym kalendarzu zaczynają się w Niedzielę Palmową. Wiara to prywatna sprawa i nie o tym chce pisać. Jednak obserwuję wiele wspólnego w religii chrześcijańskiej z procesem psychoterapii i tymi spostrzeżeniami chciałabym się podzielić.
Chciałabym skoncentrować się na Triduum Paschalnym jako kwintesencji chrześcijaństwa. Jest Wielki Post, który kończy się w Wielki Czwartek. Zamyka to okres trudny, ale i wspaniały. Powoli zaczyna się nowe. W Wielki Czwartek zaczyna kończyć się świat, stopniowo umiera wszystko; w tym wszystko co złe. Apogeum jest śmierć Jezusa w Wielki Piątek, po której następuję pustka i milczenie. Dawny świat się kończy. Jezus umiera na krzyżu z miłości do mnie i uczy mnie przykazania miłości. Miłości do bliźnich, ale przede wszystkim do samego siebie. Nie bez przyczyny użyto sformułowania „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Miłość do samego siebie jest niezbędna do zdrowego funkcjonowania człowieka. Tego samego uczę się w procesie psychoterapii. Nie chodzi mi tu o niezdrowy egoizm czy egocentryzm. Widzę w tym szacunek, wyrozumiałość i czułość w stosunku do samego siebie.
W liturgii Wielkiej Soboty (Wigilii Paschalnej) jest mój ulubiony moment w całym roku. Przejście Izraelitów przez Morze Czerwone. Sytuacja nader niebezpieczna. Zakończona sukcesem. Proces psychoterapii jest dla mnie bardzo podobny. Wymaga odwagi uporania się z tym co trudne. Po drodze czyha na mnie wiele niebezpieczeństw, chociaż cały czas jestem bezpieczna. W tym procesie prowadzi mnie terapeuta (nie chce tutaj nikogo obrazić tym śmiałym porównaniem, ale pragnę zostawić Bogu co boskie, a człowiekowi to, co ludzkie).
Kulminacją jest zmartwychwstanie. Tak jak Jezus opuszcza swój grób, tak ja opuszczam swoje złe nawyki, schematy prowadzące do problemów. Rodzi się nowe – nowe oparte na miłości. Jeszcze raz podkreślam, na miłości do samego siebie (a jeśli ktoś czuje tak jak ja, to także na miłości Boga, który kocha ponad wszystko).
Alleluja, z okazji tych świąt, życzę każdemu z Was zmartwychwstania. Amen!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...