Święta Wielkanocne zbliżają się
wielkimi krokami. W sklepach kolejki, parkingi zabite do granic
możliwości. W rozmowach co chwile ktoś mówi o sprzątaniu,
gotowaniu i planach na święta. Jedni będą spotykać się z
rodziną, inni wyjadą zwiedzać stolice Europy lub ładować
akumulatory na łonie przyrody. Wszystko szybko, ba!, wręcz
ekspresowo. Jakby te święte miały być tym szczególnym czasem w
roku, kiedy wszystko będzie idealne. Idealne fryzury, wielkanocne
wzorki na paznokciach, błyszczące okna, nowe ciuchy, nowe buty i
przyklejone uśmiechy.
Z
jednej strony, nie ma w tym nic złego, że w tym szczególnym czasie
ludzie zaczynają bardziej dbać o siebie i swoje otoczenie. Z
drugiej, jest we mnie pewien bunt, że nie tak powinno to wyglądać.
Oczywiście sama też trochę posprzątam (chociaż generalnie
regularnie staram się dbać o porządek na co dzień). Okna myłam
stosunkowo niedawno, więc nie wiem, czy teraz jeszcze będę je
pucować. Garderobę też ostatnio trochę odświeżyłam, ale to
głównie konsekwencja zmiany pór roku. To po co to wszystko?
Nie
chce namawiać do bojkotu Świąt Wielkanocnych, absolutnie nie to
jest moją intencją. Chciałabym natomiast zauważyć, że istotą
tych świąt jest Triduum Paschalne. Wydarzenia Wielkiego Czwartku,
Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty. W Wielką Niedzielę jest w
zasadzie już „po świętach”, a to właśnie wtedy kościoły
przeżywają oblężenie i stają się swoistą rewią mody.
Oczywiście każdy może przeżywać święta po swojemu. Jednak
jeśli ktoś z Was znajdzie w czasie gorączkowych przygotowań
chwilę wytchnienia, zachęcam do chwili refleksji nad tym, czego w
zasadzie dotyczą te święta i jaki to ma sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz