Od pewnego czasu żyjemy w nowej rzeczywistości. Zaraza stała się naszą codziennością. Nikt nie wie, jak długo potrwa ten stan, a zarazem każdy liczy, że skończy się najprędzej jak to tylko możliwe. Staram się żyć jak do tej pory, chociaż jest inaczej. Moja praca to przede wszystkim spotkania z drugim człowiekiem, teraz realizowane z użyciem nowoczesnych technologii lub bardziej tradycyjnych form jak telefon. Chcąc nie chcąc, dostałam dodatkowy czas na refleksje nad sobą i światem. Dzisiaj chcę się z Wami podzielić przemyśleniami o cnocie umiaru.
Moje wyjścia poza domowy ogródek są ograniczone do absolutnego minimum. Raz na tydzień zakupy, w razie potrzeby apteka i to tyle. Absolutne minimum. Być może właśnie dzięki tak drastycznej redukcji kontaktu ze światem zewnętrznym zaczęłam dostrzegać to, co do tej pory mi umykało.
Od kilku lat uważam się za osobę rozsądną i bardzo racjonalną. Wydawało mi się, że tak też żyję. Byłam przekonana, że konsumpcjonizm jest mi obcy. Przykładem tego jest fakt, że nadal korzystam z laptopa staruszka, który ma już ponad 12 lat. Nie jest w najlepszym stanie, ale do pisania bloga wystarcza. Wstrzymuję się z kupnem nowego, bo nie chcę przykładać ręki do rabunkowej eksploatacji afrykańskich zasobów wydobywanych przez dzieci.
Wracając do tematu. W czasach zarazy trzeba było wybrać się do sklepu. Lubię Lidla i dlatego właśnie tam się udałam. Ludzi było trochę, ale większość zachowywała między sobą zdrowe odstępy. Większość osób kupowała artykuły pierwszej potrzeby, ja też. Kiedy przechodziłam koło koszy z aktualnymi promocjami (z których zazwyczaj korzystam, bo Lidl doskonale wie, kiedy czego Ci potrzeba i trzeba kupować podkoszulki, jak są podkoszulki, a dżinsy, jak są dżinsy) zobaczyłam sportowe buty. Moja pierwsza myśl? Biorę! Jakość niezła, a cena bardzo przystępna. Zanim do nich doszłam ogarnęła mnie refleksja: Stop! Po co Ci, Krysiu, te buty? Szybko policzyłam w głowie ile mam par sportowych butów. Wyszło sześć, z czego na bieżąco używam trzech, kolejne dwie sporadycznie, a jedne są już w nienajlepszym stanie, ale mam do nich sentyment, więc trudno mi się z nimi rozstać.
Gdyby nie ten czas zarazy, pewnie wzięłabym te buty i jeszcze kolejna fitnessową koszulkę, bo też były w promocji. Na szczęście tego nie zrobiłam i bardzo się z tego cieszę. Myślę, że nawet jeśli przez rok lub półtorej nic nowego nie kupiłabym do mojej szafy, wszystkiego by wystarczyło. No, może po pewnym czasie zaczęłabym chodzić w bardziej spranych rzeczach, ale nadal spełniałyby swoją funkcję. Niepewność związana z aktualną sytuacją spowodowała, że w mojej głowie zapaliła się lampka ostrzegawcza, szkoda tylko, że potrzebowałam aż tak ekstremalnego bodźca, aby poskromić swój konsumpcjonizm, którego nawet już nie dostrzegałam.
Dla osób, które cenią sobie prywatność i wygodę, sesje z psychologiem online są idealnym rozwiązaniem. Na stronie https://psycholog-ms.pl/psycholog-online/ znalazłem profesjonalistów gotowych pomóc w każdej sytuacji.
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach usługi psychologiczne stają się coraz bardziej dostępne dzięki platformom online. Wiele osób poszukuje pomocy zdalnej, co może być wygodniejsze dla tych, którzy mają ograniczony czas lub mieszkają w trudno dostępnych lokalizacjach. Psycholog online może oferować różne formy wsparcia, od terapii indywidualnej po grupowe sesje wsparcia. Niektórzy użytkownicy mogą czuć się bardziej komfortowo, rozmawiając z psychologiem w zaciszu własnego domu. Więcej informacji na temat takich usług można znaleźć pod tym linkiem: https://empatio.pl/uslugi/psycholog-online/.
OdpowiedzUsuń