poniedziałek, 2 marca 2020

Epidemia XXI wieku

Od listopada chodzi mi po głowie temat samobójstw. Powoli go zgłębiam, ale nadal nie czuję się ekspertką. Owszem, miałam myśli samobójcze. Nawet plany, ale nigdy nie przystąpiłam do ich realizacji. Zawsze zwlekałam. Nie wiem, czy brakowało mi odwagi, czy jednak odzywały się resztki instynktu wybierającego życie, a nie śmierć.
Tak sobie myślę o różnych zagrożeniach dla życia. Teraz, kiedy świat ogarnęła panika przed pewnym wirusem, na który być może wkrótce znajdzie się szczepionka. Wszystkie media, ludzie na ulicach, każdy o tym dyskutuje. Pozwolę sobie postawić pewną tezę, być może odważną. Uważam, że największym zagrożeniem dla ludzkości XXI wieku nie jest żaden wirus ani terroryzm. Być może są to zmiany klimatyczne, a być może jest to samotność.
Samotność może dopaść każdego. Zwłaszcza tych, którzy mają problem w relacji ze sobą samym. Wtedy bardzo trudno budować relacje z innymi. Owszem, przedszkole, szkoła, praca – te miejsca ułatwiają socjalizację, ale nigdzie nikt nie uczy, jak być z drugim człowiekiem.
Co więcej nikt nie robi nic, aby to zmienić. Żaden rząd na świecie nie podejmuje tego trudnego tematu. Jako że problem jest istotny, znajduje odpowiedzi na rynku komercyjnym. Aplikacja Tinder (do randkowania i poznawania nowych ludzi) przynosi większe zyski niż serwis Netflix. Chociaż obawiam się, że na dłuższa metę to i tak nie rozwiąże problemu. 
Sytuacja ekonomiczna współczesnego społeczeństwa europejskiego jest na tyle dobra, że wielu ludzi nie tylko żyje samotnie, ale i samotnie mieszka. Wiele osób pracuje zdalnie (bo tak wygodniej, nie trzeba tracić czasu na dojazdy do pracy i stać w korkach), spędzając całe tygodnie tylko w swoim towarzystwie. Powiem wprost, uważam, że ludzie dziwaczeją. Ograniczają swój świat do laptopa i telefonu. Te narzędzia pozwalają pracować i dostarczać sobie rozrywkę. Pozwalają na utrzymywanie pseudorelacji (np. przeglądanie na mediach społecznościowych profili znajomych) i wchodzenie w płytkie interakcje, polegające na zostawieniu wesołej minki lub kciuka uniesionego w górę. To takie namiastki bliskości.
Każdy człowiek do dobrego i pełnego funkcjonowania potrzebuje innych ludzi. Nie chodzi tu o ilość, tylko o jakość. Uważam, że absolutnym minimum jest jedna zdrowa i karmiąca relacja. Tylko, niestety, nie można tego dostać na receptę. Trzeba to sobie wypracować samemu, metodą prób i błędów, małych sukcesów i wielkich porażek. Łatwo nie będzie, ale myślę, że to jedyna droga, aby zapobiec epidemii samotności, która w ujęciu długofalowym może mieć śmiertelny finał.

3 komentarze:

  1. Piszesz "przedszkole, szkoła, praca – te miejsca ułatwiają socjalizację, ale nigdzie nikt nie uczy, jak być z drugim człowiekiem." Własnie zaczynamy projekt z czterema szkołami (a może będzie ich więcej), który polega na wypracowaniu konkretnych działań (narzędzi), które maja poprawić komunikację uczennic, uczniów, nauczycieli, nauczycielek i rodziców. Maja prowadzić do lepszego słuchania, rozumienia, współdziałania. Mam nadzieję, ze rezultaty będą i uda się podzielić nimi z różnymi szkołami w Polsce. Pomysł i realizacja jest oddolna, obywatelska.
    Inny wątek to wypracowywanie narzędzi, które pozwolą ograniczyć kryzys psychiczny (lub mu zapobiegać ) w organizacjach społecznych. Konferencja na ten temat przewidziana 3 czerwca na SWPS w Warszawie. Mowa będzie nie ogólnie, ale o bardzo już konkretnych propozycjach rozwiązań. Ten nurt - zapobiegania samotności_ jest bardzo obecny w działaniach na rzecz osób starszych, gdzie samotność (zwłaszcza po utracie życiowego partnera lub na skutek utraty sprawności)jest pierwszą przyczyną pogarszania się stanu zdrowia. Na ten temat wiele pisaliśmy i wiele rozmawialiśmy; są też świetne dobre praktyki, które się powoli upowszechniają.
    Generalnie - zgadzam się z tym, co piszesz. Człowiek nie został stworzony do samotności. Jest istota społeczną i drugi człowiek jest mu potrzebny do życia jak tlen, drzewo i słońce. I to powinny uwzględniać wszystkie polityki społeczne. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziekuje za ten komentarz. Jestem ciekawa wynikow projektu. Mam nadzieje, ze beda owocne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ukrywajmy, wiele osób walczy z różnymi problemami. Każdy z nas mierzy się z dobrem i złem na swój sposób.

    OdpowiedzUsuń

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...