wtorek, 16 marca 2021

Kury, czyli krótka historia o społeczności (i potrzebach)



Mam swoje potrzeby. Pewnie każdy człowiek je ma. Moim priorytetem jest to,
 żeby się wyspać, zdrowo zjeść i poruszać na świeżym powietrzu.
O to dbam z dużą starannością. Wcześnie kładę się spać, przygotowuję sobie
zbilansowane posiłki i tak planuję dzień, aby znaleźć czas na spacer. 
Oczywiście mam też inne aktywności w życiu takie jak praca zawodowa 
czy zajęcia związane z prowadzeniem gospodarstwa domowego i pełnienie 
różnych roli rodzinnych i społecznych.
I dobrze mi się żyje. Lubię swoje życie i jestem z niego zadowolona. 
Aż tu nagle, uświadomiłam sobie że mam też inne potrzeby 
o których całkiem zapomniałam. Jakiś czas temu spędziłam więce
j czasu z moją 9 letnią siostrzenicą. Przed snem czytałam jej książkę.
 „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 
100 historii niezwykłych kobiet”. Wydawnictwo to składa się 
z inspirujących życiorysów przedstawionych w konwencji bajki 
i pięknych ilustracji. I to właśnie te piękne obrazki przykuły moją
 uwagę i uświadomiły mi, moją wielka tęsknotę za pięknem,
 za doznaniami estetycznymi.
Jakby nie patrzeć od roku siedzę w dresach. Oczywiście że moje 
dresy są nie tylko wygodne, praktyczne, ale i piękne. Jednak ich piękno
jest trochę inne.
W pierwszej wolnej chwili pobiegłam do osiedlowej biblioteki, 
prosto na dział dziecięcy. 
Wzięłam kilka książek, które jako pierwsze wpadły mi w ręce. 
Największa z nich to „Kury, czyli krótka historia o wspólnocie” 
autorstwa Laurent Cardon (tekst i ilustracje). I to ona skradła moje serce. 
Książka ma nietypowy format, zbliżony do B4,  ale odrobinę większy
 – i to był pierwszy wyróżnik, który spowodował że ją wybrałam. 
Drugi to krój i kolory czcionek na okładce imitujące ręczne pismo kredką świecową. 
Od razu poczułam się jakby to była książka, która mogłabym stworzyć sama. 
(Jako dziewczynka czasem bawiłam się w pisanie i wydawanie gazet i książek, 
bardzo lubiłam tą rozrywkę). A w środku książki – piękne kury i kilka linijek tekstu 
na każdej stronie. Lubię taką przestrzeń. Od razu daje mi czas do refleksji 
nad przeczytaną treścią. W tym wypadku temat jest bardzo ważny. 
Dotyczy wspólnoty. Kojarzy mi się w porost z afrykańską filozofią ubuntu,
 ale być może jest to tylko moje przeżywanie.
Zachęcam każdego do lektury tej książki. Na mnie zrobiła ona tak wielkie wrażenie
jak rok temu „Zgubiona dusza” Olgi Tokarczuk. Dodam tylko, że czytam całkiem
sporo. W tym momencie na moim stoliku przy łóżku leżą cztery pozycje. 
Doświadczenie „Kur” chyba zmieni moją biblioteczkę i wzbogaci ją o pozycje
bogate w piękne ilustracje. To niesamowite jak szybko można zapomnieć o tym, 
co sprawia nam przyjemność. Estetyka zawsze była dla mnie bardzo ważna, 
nawet zdawałam maturę z historii sztuki, co więcej mam przecież 
artystyczne wykształcenie (nie tylko takie).A jednak zapomniałam, 
jaką przyjemność sprawia mi obcowanie z pięknem. 
To też jest moja potrzeba, i zamierzam dbać o jej realizację. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...