wtorek, 2 marca 2021

Trening uważności

Od zawsze lubiłam chodzić. Perpedes to mój ulubiony sposób komunikacji w 
przestrzeni. Kto mnie zna, ten wie. Jeśli tylko pogoda pozwala to wszelkie
dystanse do 5km pokonuję pieszo. Bez względu czy idę do kogoś w odwiedziny,
do pracy, czy na zakupy.
Kiedy w połowie października wprowadzono kolejny lockdown
zaczęłam pracować na 100% w domu. Mimo prowadzenia gimnastyki
on-line brakowało mi ruchu. Bardzo szybko postanowiłam codziennie
robić minimum 10000 kroków dziennie. W ten sposób zmobilizowałam
się do spacerów. 
Po jakimś miesiącu-dwóch zaczęły mnie nudzić te same trasy i wtedy
przypomniałam sobie o małym zaniedbanym parku z drugiej strony osiedla.
Moja oaza spokoju. Nie ma tam eleganckich alejek, jest kilka zdewastowanych
ławeczek. Są za to drzewa, przestrzeń, cisza i spokój. Ludzie pojawiają 
się rzadko. Przez 40 minut spotykam tam 1, 2 lub 3 osoby z psami.
Czasem nikogo. Teraz bywam tam prawie codziennie (czasem wybieram
 inne miejsce spaceru). To co kiedyś mnie irytowało (te same drzewa,
te same liście) stało się dla mnie obiektem obserwacji. Idę tam z ciekawością. 
Zastanawiam się czy żółty listek będzie mieć więcej szarych plamek, 
czy może całkiem spadnie z drzewa? Lubię tam być.
Odpręża mnie to i dodaje energii. Chociaż sama nigdy bym nie wpadła
na to, aby te spacery nazwać treningiem uważności, znanym bardziej 
pod anglojęzyczną nazwą maindfiulsnes.
Przed Bożym Narodzeniem, zauważyłam że kończy mi się lek który przyjmowałam na 
„lęk wolnopłynący” i zapobiegawczo przeciw nawrotowi depresji. 
Przyjmowałam go przez 5 lat w rożnych dawkach. Od 0,5-3,0 mg na dobę.
Byłam w aptece, ale dowiedziałam się, że jest na liście „A”. 
Nie było szans na receptę farmaceutyczną. Psychiatra był już na urlopie 
świątecznym, a lekarz rodzinny w czasach covidu to osobny temat. 
Nie wpadłam w panikę. Od dłuższego czasu przyjmowałam minimalną dawkę 
0,5mg.  Postanowiłam przeprowadzić eksperyment i zobaczyć czy dam radę bez
tego leku. Faktycznie, było trochę trudniej. Jednak wykorzystując umiejętności
zdobyte w czasie psychoterapii i wiedzę psychoedukacyjną przeszłam przez
dwa tygodnie bez leku. Później miałam już możliwość kontaktu z psychiatrą i 
opisałam całą sytuację. Poprosiłam też o receptę, abym w razie potrzeby mogła 
wrócić do stosowania leku.  Wspólnie z lekarzem podjęliśmy decyzje o odstawieniu
leku, z możliwością powrotu  jeśli pojawi się taka potrzeba.
Minęły ponad dwa miesiące i obecnie przyjmuję tylko  stabilizator. 
Czy ma to jakiś związek z treningiem uważności?
Prawdopodobnie tak! Okazuje się, że przeprowadzono wiele badań naukowych
na ten temat. Sa dowody na to, że  trening uważności może wspomóc 
proces zapobiegania nawrotom depresji.
Oczywiście nie namawiam do odstawienia leków. Bardziej rekomenduję 
rozważenie treningu uważności jako jednego ze sposobów spędzania
wolnego czasu. Mam nadzieję, że ktośz Was po lekturze tego tekstu skusi 
się na spacer. Ja już się szykuje!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany, zmiany, zmiany!

 Ponad dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga nie miałam żadnego pojęcia o stronach internetowych. Wybrałam jedyne narzędzie, ...