Samostanowienie – temat trudny dla
przeciętnego człowieka, a jeszcze trudniejszy dla osób, które doświadczyły
kryzysu psychicznego, a nawet psychozy (czym jest psychoza pisałam tutaj link).
Czym jest samostanowienie? Własnym
zdaniem? Pomysłem na siebie? Odpowiedzialnością? Myślę, że wszystkim po trochu.
Psychologiczna teoria samostanowienia mówi, że ludzie są zmotywowani do wzrostu
i zmiany przez wrodzone potrzeby psychologiczne. Może wydaje się to trochę
skomplikowane, ale absolutnie nie jest oderwane od realiów współczesnego
świata. Najłatwiej będzie mi napisać o moim własnym samostanowieniu.
Generalnie od zawsze wiedziałam,
czego chciałam i twardo stąpałam po ziemi. Tak było do czasu, kiedy pojawiła
się w moim życiu choroba i okazało się, że nie powinnam robić tego, co chcę.
Przykład wezmę dość radykalny, ale chyba dosadny. Miałam myśli samobójcze,
chciałam samozagłady, śmierci. Jednak jakiś instynkt powstrzymywał mnie przed
ostatecznym krokiem. W tym wypadku bardzo dobrze, że nie byłam skuteczna w realizacji
swoich planów. Często na skutek choroby człowiek staje się oderwany od własnej
tożsamości. Dzieje się tak chyba dlatego, że w czasie psychozy, a w zasadzie po
jej doświadczeniu, nabiera się wyuczonej bezradności. Generalnie każdy kryzys w
życiu sprzyja wzrastaniu postawy biernej i wycofanej. Pytanie brzmi, jak to
zmienić i wrócić do pełnego życia, w którym można wziąć odpowiedzialność za
swoje działania?
Mnie było trudno podejmować
jakiekolwiek decyzje. Po wyjściu ze szpitala bałam się, że każda będzie zła. I
nie chodzi mi tu o wielkie sprawy, tylko wyjście na spacer. Pilnowałam, żeby
wychodzić na spacer raz w tygodniu i byłam z siebie dumna, że potrafię chociaż
raz w tygodniu wykazać taką inicjatywę. O czymś zadecydować i to wykonać. Co
więcej, do spacerów nikt mnie nie musiał namawiać. Wiedziałam, że mi to służy.
Mimo to stałam w miejscu i nie miałam odwagi podejmować jakichkolwiek
innych aktywności. Moja mądra lekarka, Aleksandra Barabasz-Gembczyk, podsunęła
mi w czasie jeden z wizyt tytuły kilku książek. Nie byłam pewna, czy mi coś
pomogą. Porozmawiałam o tym na terapii i już za tydzień pierwszą z nich
pożyczyła mi pani psycholog. Chodzi mi o książki Arnhild Lauveng, „Niepotrzebna jak róża.
Potrzeba normalności w chorobie psychicznej” i „Byłam po drugiej stronie
lustra. Wygrana walka ze schizofrenią”. Te książki były krokiem milowym w
procesie mojego zdrowienia (więcej o tych książkach pisałam tutaj). Ich
autorka, która sama doświadczyła kryzysu psychicznego i spędziła wiele lat w
szpitalach i innych ośrodkach leczenia, na własnym przykładzie pokazała mi, że
mimo tak ciężkich doświadczeń człowiek nadal ma prawo samostanowić. Trzeba się
tylko odważyć!
Dla mnie był to bardzo trudny proces.
Pamiętam, jak szukałam wsparcia w najbliższym otoczeniu. Mam wielkie szczęście,
bo zazwyczaj je otrzymywałam. Nie wiem, jaka jest Twoja sytuacja. Czy możesz
liczyć na bliskich albo pomoc innych. Wiem jedno: warto podjąć ten trud, aby
wrócić do siebie! Powodzenia, trzymam za Ciebie kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz